Jest to jedna z najbardziej nielubianych profesji. Kojarzy się z nieszczęściem i ludzkim cierpieniem. Czemu jednak to właśnie komornik sądowy obwiniany jest za te wszystkie krzywdy? Przecież to tylko swego rodzaju urzędnik, który egzekwuje wyrok sądu. Wiadomo, że każdemu może przydarzyć się niespodziewana sytuacja życiowa, która doprowadzi do kłopotów finansowych. Zazwyczaj jednak problemy finansowe wynikają z lekkomyślności i brania chwilówek jak leci. Wiele osób nawet się nie zastanawia tylko bierze kredyt online a za chwilę kolejną pożyczkę nie patrząc na konsekwencje. Część osób uniknęłaby problemów gdyby miała nieco więcej wiedzy na temat zadłużania.
Wg najnowszych danych przekazanych przez Krajową Izbę Komorniczą na koniec 2017 roku liczba komorników wynosiła 1590. Porównując lata ubiegłe możemy mówić o dość sporym wzroście. W 2015 roku komorników było 1432. Kolejny rok nie przyniósł spektakularnych zmian. W 2016 roku do zawodu przystąpiło mniej niż 25 osób. Wynikać to mogło z wprowadzenia limitów, jakie nałożono na komorników. Przypomnijmy, że ustawa wprowadziła możliwość obsługi maksymalnie 5 tys. spraw przez kancelarię. Jeśli jednak skuteczność komornika była bardzo wysoka może on się starać o zwiększenie limitu do 10 tys. spraw.
Wszystko zależy od ilości i jakości otrzymywanych spraw. Znaczenie ma również w jakim regionie Polski działa kancelaria. Pomijając te zmienne obowiązują pewne stałe „prowizje” komorników od odzyskanego długu. Zlicytowanie mienia o znacznej wartości jak samochód czy mieszkanie zapewnia komornikowi wynagrodzenie w wysokości 15 proc. wartości długu. Podjęcie czynności egzekucyjnych na rachunku bankowym czy zajęcie wynagrodzenia bankowego to 8 proc. dla komornika.
Opłacalne są również eksmisje. Tu nie ma jednak stawki procentowej lecz przyjmuje się pewien wzór do wyliczenia wynagrodzenia. Przyjmuje się, że komornikowi należy się 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia za każde pomieszczenie z nieruchomości. Nie są to kokosy, ale przy większej ilości można zarobić fortunę.
